Saoirse Ronan: wywiad z Jo March z Piccole Donne

Spisie treści
Wywiad z aktorką, bohaterką oczekiwanego remake'u „Małych kobiet”, we włoskich kinach od 9 stycznia.

„Nie jestem szczególnie wymagającą dziewczyną, nie lubię nalegać ani grzęznąć, zrobiłam to tylko raz w życiu: kiedy powiedziałam Greta Gerwig że Jo March to musiałem być ja ”.
Tak zaczęła się moja rozmowa z Saoirse Ronan, klasa 94, niekwestionowany bohater Małe kobiety w roli sennej i zbuntowanej pisarki, jaką była Katharine Hepburn w 1933 roku.
Jesteśmy w Paryżu, mówię jej, że właśnie widziałem film Gerwig - w kinie od 9 stycznia - z Emma Watson, Florence Pugh, Louis Garrel i Timothee Chalamet w obsadzie, a także dwie gigantyczne Laura Dern i Meryl Streep w rolach mamy i cioci March.
Zgadzamy się z Saoirse, że to znacznie więcej niż remake: ekscytujący, wciągający, oprócz opowiadania fabuły wielkiego klasyka, podkreśla dwie podstawowe i aktualne wartości.
Tam siostrzeństwo i wolność kobiety wybrać własne przeznaczenie. Cokolwiek to jest: mąż, fortepian, wycieczka do Paryża lub, jak Jo, powieść do pisania bez przerwy.
Saoirse daje Jo wiele odwagi, którą już widzieliśmy, gdy wykorzystywała ją dla innych postaci, od małej Briony z Atonement po Hannę, od Susie Salmon z Amabili Resti po Lady Bird i Mary Stuart. Anarchiczna, kreatywna, nonkonformistyczna i niezwykle nowoczesna, jej Jo już na nią zasłużyła Nominacja do Złotego Globu 2021-2022.

Zacznijmy od jego relacji z reżyserką, Gretą Gerwig.
Greta jest wyjątkowa. Nie jest łatwo znaleźć takiego autora. Po Lady Bird rozumiemy się teraz jednym spojrzeniem, ale nasza przyjaźń nie powstrzymała mnie przed wyrażeniem się z nią jasno: „Tym razem albo pozwolisz mi zagrać Jo, albo nie będę żadną z Małych Kobiet. " Za bardzo mi zależało.
Twój film po raz kolejny obala fałszywy mit „historii tylko dla kobiet”: „Małe kobietki” to prawdziwa historia dla każdego.
Absolutnie się zgadzam, kiedyś mówienie o uczuciach było uważane za „kobiece rzeczy”, dziś cieszę się, że mężczyzna i kobieta są przestarzałymi kategoriami: we mnie, podobnie jak w Jo, jest silny składnik męski. To samo prowadzi ją do tego, że zasiada przy stole negocjacyjnym i dyskutuje na przykład o odszkodowaniu, zupełnie jak mężczyzna. Gdzie jest problem?
Przecież w Laurie, granej przez Timothee Chalameta, jest silny element kobiecy. Jak udało ci się przywrócić tak potężną alchemię na ekran?
Mamy diametralnie różne metody pracy, które w związku z tym się uzupełniają. Jest bardziej … kapryśny (naśladuje go, jak macha rękami w powietrzu jak taniec, red.), Jestem bardziej precyzyjny, wojowniczy. Razem pracujemy i bawimy się na planie.
Powiedzieliśmy, że Little Women to coś więcej niż historia miłosna.
Zgadzam się, w przypadku Jo, jeśli naprawdę chcemy rozmawiać o miłości, to jest to miłość do pisania. Coś, co zawsze głęboko podziwiałem. Lubię też od czasu do czasu pisać, oczywiście nie jestem tak dobry i oddany jak ona. Jo jest nieosiągalna, dlatego stała się ikoną.

Interesujące artykuły...