Carnage - i to nie jest film z Jodie Foster

Spisie treści

A potem przyszła kolej na brzydką kłótnię na Piazza di Spagna: to coś więcej niż film szpiegowski wydawało się odcinkiem Suburry.

Ogólnie Matteo i ja dobrze się dogadywaliśmy, ale kiedy się pokłóciliśmy, nasze gorące dyskusje przerodziły się w prawdziwe dramaty, aw Rzymie przeszliśmy samych siebie.

Byliśmy tam na zaproszenie, które otrzymaliśmy - tym razem regularnie - z biura prasowego w Mediolanie. Popularny wówczas projektant miał właśnie otworzyć swój flagowy sklep w stolicy.

Poszłam tam w niebieskiej sukience w całości pokrytej falbanami. Przez innego stylistę.

- Oczywiście, że mogłeś założyć jedną z jej sukienek: jedziemy na jej imprezę. Matteo zbeształ mnie w taksówce.

- Ale to byłoby trywialne - sprzeciwiłem się. „Matte: nikt nie idzie na pokaz Chanel z całkowitym wyglądem Chanel”.

Aby przypomnieć mi, że nie byłem w Grand Palais w Paryżu, było „semo” rivati ​​”taksówkarza, który właśnie zatrzymał się na rogu Via del Corso. Matteo zapłacił i wysiedliśmy z samochodu.

Moja teoria zaczęła się chwiać, gdy dotarliśmy do butiku. Na widok licznych gości zemdlałem.

Projektant o którym mowa - którego bardzo kochałem - miał bardzo charakterystyczny i absolutnie rozpoznawalny styl. I tylko osoba niewidoma nie zauważyłaby, że wszystkie obecne kobiety miały na sobie jedną z jego sukienek.

Wszyscy oprócz mnie.

Nabrałem odwagi, przekonałem się, że nie mam się czego bać. Wiedziałem, że mój młody projektant doceniłby we mnie outsidera. Z pewnością to nie moja sukienka okazywała mu moje uczucia, ale moja obecność. Był miłośnikiem kobiecego piękna i ta sukienka była dla mnie bajką. Równie dobrze mogłem go zainspirować.

Ożywiłem włosy i wziąłem Matteo pod pachę, szukając jego współudziału.

Weszliśmy i zobaczyłem go stojącego przed nami.

On też mnie zobaczył, uśmiechnął się i podszedł. Przytulił mnie, pocałował, ucieszył się, że mnie widzi.

Mój szósty się nie mylił: przed jego zadowoloną twarzą zrozumiałem, że moja obecność okazała mu moje uczucie, że nie potrzebuje niczego więcej.

„Czyja to sukienka?” - zapytał uśmiechając się.

„Jest autorstwa Francesco Scognamiglio”. Odpowiedziałem naturalnie.

To były ostatnie słowa, które wypowiedział do mnie przed wyjazdem i jedyne na resztę wieczoru.

"Mówiłem Ci." - mruknął Matteo.

Poczułem się pokrzepiony, wiedząc, że taksówkarz to nie to samo, co ten w podróży. Ciągłe besztanie było krępujące.

„W każdym razie nie chciałem go lekceważyć, po prostu wolałem oddawać się swojemu ego i niekonwencjonalnej istocie. A potem ta sukienka dobrze mi pasuje ”.

Byłem zdeterminowany, powiedziałem, co myślałem, a przede wszystkim nie zaprzeczyłem sobie. Ale w głębi duszy wiedziałem, że po tym wieczorze będę nienawidzić tej sukienki na zawsze.

W mojej głowie było już napisane jego zakończenie: pranie, wieszak, celofan. Potem w mojej szafie: oznaczona jako przeklęta sukienka z falbankami. I nigdy więcej nie noszona. Grzech.

Następnego ranka, aby pocieszyć mnie z tego, co w mojej wyobraźni było odpowiednikiem The Day After Tomorrow, był to mój porywający strój.

Spakowałem kurtkę Givenchy. Ten zaprojektowany przez Riccardo Tisci dla Michaela Jacksona w trasie. Czarny, skórzany, w całości pokryty złotymi ćwiekami.

W nocy nadeszła silna burza, ale teraz, poza kałużami rozrzuconymi na ulicy, wysoko na niebie świeciło piękne słońce: doskonałe światło. Poprosiłem Matteo, aby towarzyszył mi na Piazza di Spagna i zrobił kilka zdjęć.

Nie pamiętam, co spowodowało tę kłótnię - czasami nic nie wystarczało - ale nasze krzyki przyciągały uwagę policji.

Carabiniere zbliżył się do Matteo, grożąc mi pytaniem, czy mi przeszkadza. Żeby go nie aresztować, wymyśliłem, że jesteśmy aktorami i ćwiczymy scenę z naszego przedstawienia w teatrze. On w to wierzył.

Kiedy byłem sam z Matte, śmiałem się. „Jesteśmy dwoma idiotami: tylko my możemy się zdarzyć”.

"Enri: aresztowali mnie przez ciebie."

„Wina leży po nas obojgu, ale to wystarczy: zapomnijmy o tym. Chodźmy zrobić zdjęcia ”. Zakończyłem zachęcająco.

Nienawidziłam pozować w obecności przechodniów, ale wiedziałam, że z okularami przeciwsłonecznymi efekt będzie lepszy, a wtedy odbicie ćwieków na kałużach stworzy szalony efekt. Musiałem wykorzystać ten moment.

I tam, w naszym dość po burzy, po ominięciu komisariatu i przyjęciu pozy strzeleckiej, usłyszałem za sobą krzyki: „Signo”! Jeśli się ruszysz! Proszę, jeśli przesuniesz to w tej kurtce, oślepi mnie to na konia! "

To był woźnica za mną, nawet dżentelmen przebrany za centuriona obok niego skinął na mnie, bym wstał.

Jeśli pomyślę, nadal się śmieję.

Ilustracja: Valeria Terranova

Interesujące artykuły...