Café Society - i to nie jest film z Woodym Allenem

Spisie treści
Zawsze uwielbiałem rodzinę Addamsów i ze względu na zawodową deformację jest jeden epizod, o którym nigdy nie zapomniałem: ten, w którym Morticia, już mężatka i dzieci, nagle postanawia zostać pisarką.

Pochwycona impetem narracyjnym, prosi Lurcha, aby zaniósł legendarne wiklinowe krzesło do piwnicy i postanawia zostać tam na czas nieokreślony, dopóki nie skończy swojej powieści.

Gomez, który wpada w ekstazę, słysząc jej słowa po francusku, bardzo cierpi z powodu dystansu spowodowanego jego twórczą izolacją. A jeśli w odcinku Morticia okaże się złym pisarzem i wszystko wróci jak poprzednio, ja z drugiej strony nadal żyję w pragnieniu odizolowania się. Często odbieram długie chwile odosobnienia od świata - co mi nie wychodzi najlepiej - jednak w moim klasztorze wyznaję, że dotrzymują mi towarzystwa komentarze czytelników, którzy coraz częściej piszą do mnie: " Jesteście bardzo mili: odpowiadajcie wszystkim, wyglądacie jak jeden z nas, lubię was, bo nie rzucacie się w siebie ”.

Dla przykładu: zawsze byłem tym, który, gdy siatkarskie drużyny powstawały w godzinach wychowania fizycznego, obowiązkowo zapisywałem drużynę z mniejszą liczbą zawodników. Ten, który nie wybrał nikogo. Teraz jednak, nawet jeśli nie wiem, jak to się mogło stać - a ci, którzy mnie znają, wiedzą, że mówię to szczerze - mam publiczność uważnych ludzi, którzy czytają to, co mam do powiedzenia, którzy przestają, przestań robić cokolwiek, aby znaleźć chwilę na poświęcenie - i poświęcenie się sobie. Uważam się za szczęściarza, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę społeczny i polityczny moment, w którym żyjemy. Miło jest wiedzieć, że masz moc, by skłonić ludzi do czytania, aby wciągnąć ich w serialową historię, która trwa od prawie dwóch lat. Jestem kulturowym antydepresantem i jestem dumny i zaszczycony, że mogę odpowiedzieć na każdy komentarz, który ktoś był na tyle uprzejmy, aby napisać. Pisać tak, żebym mógł to przeczytać: podziękowanie to minimum. Dziękowanie jest formą szacunku.

Nie jestem Sophie Kinsella, ale mam swoje do zrobienia: mąż, dwie dziewczynki, pies, kot, praca, ale nie daj Boże, nie odpowiedziałem. Zajmuje mi to trochę czasu, ale uwielbiam sobie na to pozwalać: zbieram owoce swoich wysiłków, czytam opinie, przypuszczenia o ewolucji opowieści, a także ja, który jak powiedziałem jestem jednym z was, pragnę wchodzić w interakcje z moimi sławnymi postaciami. Zwykle piszę do aktorów, reżyserów, scenarzystów, gospodarzy telewizyjnych, ale nigdy nie marzyłbym o pisaniu do Woody'ego Allena, Brada Pitta czy Jimmy'ego Fallona. Z drugiej strony, Paolo Sorrentino, Alessandro Borghi i Alessandro Cattellan, tak.

I faktycznie napisałem. Pierwszy nigdy nie przeczytał wiadomości, drugi obejrzał ją bez odpowiedzi - a ja tylko pochwaliłam go za wspaniały występ w filmie, nie napisałam do niego „ładna buźka, lubisz mnie?”. - Jednak jedyny, który raczył odpowiedzieć, był ostatni. Nawet więcej niż raz, stając się częścią - wraz z nielicznymi innymi - moim małym kręgiem „sławnych Gojów”, którzy tego nie robią.

Co ja mówię: celebrytka to dar od publiczności, celebrytka jest wyrazem wielkiej zbiorowej halucynacji i to publiczność decyduje, komu ją przypisać. Jednak kiedy koronowani są „sławni”, zdarza się, że nie obchodzi ich, kto włoży koronę na ich głowy.

Lubię ambitnych ludzi, lubię, kiedy czują się spełnieni w tym, co robią, ale przestaję ich lubić, jeśli stracą pokorę. Oddawanie uczucia kibicowi jest częścią gry.

W każdym razie chciałbym zakończyć dobrą wiadomością i poinformować moich czytelników, że w zeszłym tygodniu ktoś naprawdę znany na całym świecie opublikował ponownie moje historie na Instagramie: dzięki Iris Apfel.

Ilustracja: Valeria Terranova

Interesujące artykuły...